Alice POV
Obudziłam się i przecierając oczy podniosłam się z
łóżka, spojrzałam na zegarek, który
wskazywał godzinę siódmą pięćdziesiąt. Byłam na siebie zła, ponieważ
zapomniałam ustawić budzik, żeby obudził mnie wcześniej, bo o ósmej trzydzieści
mam rozpoczęcie roku szkolnego.
Wzięłam do ręki ubranie, które wczoraj przyszykowałam i
poszłam do łazienki. Szybko się ubrałam, umyłam zęby i doprowadziłam swoje
włosy do w miarę normalnego stanu.
Zbiegłam na dół, aby zjeść śniadanie. W kuchni przygotowałam
sobie płatki zbożowe z mlekiem. Kiedy zjadłam była godzina ósma osiemnaście.
Zwinnym ruchem włożyłam buty na nogi i zarzuciłam na siebie
białą marynarkę, następnie zamykając dokładnie drzwi wyszłam z domu.
Nie chciałam spóźnić się na rozpoczęcie roku.
Szkoda, że rodzice tak wcześnie jeżdżą do pracy, pewnie by
mnie podwieźli. Na szczęście szkoła znajduje się tylko dwie ulice dalej od
mojego domu.
Spojrzałam na biały zegarek, który znajdował się na mojej
lewej ręce, wskazywał ósmą dwadzieścia pięć.
Miałam pięć minut na dojście do szkoły, więc zaczęłam biec.
Przez przypadek wpadłam na jakiegoś gościa, nie przyglądałam
się mu, zauważyłam tylko jego blond loki. Powiedziałam szybkie przepraszam i
pobiegłam dalej.
Kiedy wchodziłam do szkoły była ósma trzydzieści dwa, na
szczęście wszyscy byli jeszcze na korytarzu.
Gdy przyszła nasza wychowawczyni weszliśmy do klasy.
Obecnie jestem w klasie maturalnej, 3 ,,c”.
Po rozpoczęciu roku poszłam do domu się przebrać, ponieważ
zaraz byłam umówiona z Emily. Włożyłam swoją miętową bluzkę z czarną myszką
miki i jeansy. Na nogi wsunęłam białe do kostki converse’y.
Gdy się przebrałam przeczesałam włosy. Nagle usłyszałam
pukanie do drzwi, była to moja przyjaciółka (Emily).
Poszłyśmy do galerii na zakupy, pierwszym sklepem do jakiego
wstąpiliśmy był „Cropp”.
Przeglądałam ciuchy, szukając jakiś fajnych jasnych jeansów.
Nie mogłam znaleźć odpowiednich spodni dla mnie, ponieważ
były albo za duże, albo za ciasne, więc zdecydowałam że nic tu nie kupie.
Wyszłam przed sklep, aby poczekać na Em, ponieważ właśnie
mierzyła sweter, ja postanowiłam że jeansy kupie w innym sklepie.
Nagle zauważyłam że podchodzi do mnie jakiś mężczyzna. Był
nawet wysoki, oczy miał orzechowe i blond loki, które jakby już widziałam.
Stanął koło mnie.
- Gdzie się tak śpieszyłaś dzisiaj rano? – zaśmiał się.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc spojrzałam na chłopaka i
lekko uniosłam brwi.
- Hah, nie pamiętasz mnie? Widzieliśmy się tylko przez
chwilę, ale ja mam pamięć do twarzy, bardzo dobrą – uśmiechnął się chłopak.
Miał taki piękny uśmiech, ale ja nadal nie wiedziałam o co
mu chodzi i wciąż nie zamierzałam się odezwać, tylko podniosłam wyżej brwi.
- To może cię oświecę, bo widzę, że dalej mnie nie
kojarzysz. Dzisiaj tak około ósmej trzydzieści wbiegłaś na mnie, dosłownie. Nie
zważając na nic coś tam wymamrotałaś, chyba było to przepraszam i pobiegłaś
dalej – odparł lekko się uśmiechając.
- A to byłeś ty? Przepraszam – odrzekłam.
- Nie szkodzi. Muszę
iść, bo się śpieszę. Miło było poznać, mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy
– mrugnął i odszedł pociągając chyba niechcąco za moją torebkę, która była
lekko otwarta. W tym momencie zobaczyłam że Em idzie w moją stronę.
- Co to za przystojniak? – spytała widząc jak blondyn
odchodzi.
- Nie wiem, nie znam, zaczepił mnie – odparłam obojętnie.
- Chodźmy, mamy jeszcze całą galerie przed sobą, a tak
stoimy – powiedziała Emily, po czy poszłyśmy dalej.
Byłyśmy w paru sklepach, wydaję mi się że w większości.
Ja kupiłam tylko jasne jeansy, tak wreszcie je znalazłam,
brązowy płaszcz i czerwone trampki, a Emily jak zwykle sześć siatek w jednej
ręce.
Po zakupach poszłyśmy do McDonalds’a, zamówiłam sobie
frytki, nuggetsy i małą cole.
Kiedy już załatwiliśmy wszystko w galerii była godzina
siedemnasta pięćdziesiąt dwa.
Poszłam do swojego domu, Em chyba też poszła już do siebie.
Rzuciłam torebkę gdzieś w kąt w salonie, zdjęłam converse’y,
zaparzyłam sobie swoją ulubioną kawę, wzięłam do ręki torebkę, aby wyciągnąć
telefon i usiadłam na sofie.
Gdy grzebałam w torebce zobaczyłam jakiś mały świstek,
dokładnie go obejrzałam, było w nim napisane :
000233412
To mój numer telefonu,
zadzwoń jak będziesz miała czas.
Czekam !
Ashton xx
„Kim do cholery jest Ashton?!” powiedziałam w myśli. Może to
ten blondyn z cudownym uśmiechem , pomyślałam.
Była dopiero osiemnasta, więc postanowiłam zadzwonić i się
tego dowiedzieć.
Kiedy wystukiwałam numer usłyszałam, że ktoś wchodzi do
mojego domu.
Byli to rodzice, tak jak przypuszczałam. Przywitałam się z
nimi, opowiedziałam o dzisiejszym dniu. Następnie mama przyszykowała kolacje i
wspólnie zjedliśmy, nie miałam siły na nic więcej i poszłam do mojego pokoju,
wyciągnęłam z szafki piżamę, po czym powędrowałam do łazienki, nalałam sobie
ciepłej wody do wanny i do niej weszłam. Kiedy się umyłam i przebrałam w
piżamę, oczywiście poszłam do swojego pokoju. Chwyciłam telefon i po
odblokowaniu go, był wpisany numer z kartki. Zupełnie o tym zapomniałam.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą
dwadzieścia dwa. Nie było jeszcze tak późno, więc zdecydowałam się zadzwonić.
- Słucham? – odparł mężczyzna, takim głosem że minie aż
ciarki przeszły.
- A-ashton? – spytałam
- Tak, a ty to ta blond włosa ślicznotka? – zaśmiał się
- Ch-chyba tak – odparłam
- Ta z galerii tak?
- Tak. Po co mi dałeś swój numer?
- Haha, wiedziałem, że zadzwonisz. Żebyś miała, nie cieszysz
się?
- Um, a czemu mam się cieszyć? – spytałam
- Hah, no nie wiem. Tak po za tym, ty już znasz moje imię, a
ty mi się nie przedstawiłaś
- Jestem Alice
- Ładne imię – kiedy to powiedział poczułam jego piękny
uśmiech na sobie.
- A tak w ogóle, to skąd wiedziałeś że mnie tam znajdziesz?
Czy po prostu zawsze nosisz ze sobą kartkę z numerem telefonu? – spytałam
- Nie, wziąłem na wszelki wypadek, nie wiedziałem gdzie cię
szukać, więc poszedłem do galerii, bo i tak miałem zamiar kupić sobie nową
koszulkę.
- Tak po prostu, pierwszy raz mnie zobaczyłeś i już dla mnie
karteczkę z numerem napisałeś?
- Jesteś ładna, a po za tym ja rozpoznaje u ludzi jacy są.
Wydałaś mi się fajna, więc chciałem cię poznać i liczyłem że się jeszcze
spotkamy, więc wziąłem kartkę.
- Aha, dobra muszę kończyć, pa – powiedziałam do Ashtona,
żegnając się.
- Dobranoc księżniczko – w tym momencie chłopak się
rozłączył.
Odłożyłam telefon i położyłam się już do łóżka, wiem była
dopiero dwudziesta, ale nie miałam nic ciekawego do roboty.
Nie mogłam spać bo w myśli ciągle widziałam ten jego
anielski uśmiech i słyszałam jego piękny głos, przez który miałam ciarki.
Ale starałam się o tym wszystkim nie myśleć, bo jutro idę do
szkoły i chce się wyspać.
_______________________________________________
Czytasz = komentujesz !
Hej xx
Jak Wam się podoba pierwszy rozdział? Zostawcie opinie w komentarzu.
Kolejny rozdział pojawi się w miarę mojego czasu oraz jeśli oczywiście będę mieć wene.
Wszystkie uwagi i rady piszcie w kom, ponieważ ja dopiero zaczynam i tego typu rzeczy bardzo mi się przydadzą.
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach wejdź w ten Link lub po prostu w zakładke "Informowani".